poniedziałek, 5 listopada 2012

Dolce & Gabbana - kolekcja na lato 2013












Zima nadchodzi wielkimi krokami a moje myśli wybiegają już ku wiośnie i lecie... Szczególnie, że zapowiada się folkowe lato :-) Nowa kolekcja domu mody Dolce & Gabbana to pochwała ludowości!  

Źródło: http://www.dolcegabbana.com/dg/fashion-show/woman/runway

piątek, 19 października 2012

Folkowy MUST HAVE

Wczoraj w Łodzi rozpoczął się jeden z największych festiwali poświęconych dizajnowi i projektowaniu w Polsce /i chyba w Europie nawet też ;-)/ czyli Łódź Design Festiwal 2012. W tym roku edycja jest bardzo zróżnicowana i rozbudowana - oj, jest na co popatrzeć i czego posłuchać! Festiwal dopiero się zaczął ale już dumnie donoszę, że folkowy dizajn też ma tam swoje miejsce.



W ramach projektu must have, na który składa się plebiscyt i wystawa, prezentowane są przedmioty odzwierciedlające aktualne trendy w projektowaniu. W tym roku spośród 300 projektów Rada Ekspertów, składająca się z przedstawicieli mediów i ważnych ośrodków wzornictwa, dokonała subiektywnego wskazania najciekawszych i zasługujących na uwagę przedmiotów - w sumie 66. Wśród nich znalazły się folkowe klocki dla dzieci Kaszubebe. Super folkowy MUST HAVE!








piątek, 22 czerwca 2012

NOC KUPAŁY

Dawno nie ujawniłam żadnych mądrości na blogu, ale po wczorajszej, nieprzespanej w sumie nocy nie mogłam pominąć tego faktu, że minęła właśnie najkrótsza noc w roku.

Przesilenie letnie, które ma miejsce z 21 na 22 czerwca, to magiczna data w kalendarzu. W wielu kulturach pierwotnych było to zjawisko, któremu oddawano cześć. Nie bez przyczyny megalityczne budowle, jak znany kamienny krąg w Stonehege czy Avenbury, zbudowane zostały w oparciu o ruchy słońca w tym właśnie momencie roku. W dzisiejszych czasach dość prężnie rozbudzają się na nowo ruchy pogańskie, które podczas przesilenia letniego zbierają się w niegdysiejszych miejscach kultu Celtów, gdzie modlą się, obrzędują, śpiewają i świętują.

Ale nie trzeba szukać takich przykładów aż na Wyspach Brytyjskich, by poznać magię najkrótszej nocy w roku. Także w środkowej części Europy czczono najdłuższy dzień w roku jako święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości. Słowianie nazywali je Nocą Kupały, zwana też nocą kupalną, kupalnocką, kupałą, później sobótką lub sobótkami. Hucznie obchodzili je także germanie oraz ludy bałtyckie i ugrofińskie - do dziś w Finlandii, na Łotwie i Litwie jest to jedno z najważniejszych świąt w kalendarzu.

Żródło: National Geografic

Etnolodzy pochodzenie nazwy Nocy Kupały najczęściej wywodzą z indoeuropejskiego słowa "kup", co znaczyło "żarzyć, jarzyć się", a więc miało bezpośrednie skojarzenia z ogniem i jego bóstwami, lub "kump" oznaczało zbiorowość, grupę, szczep lub plemię, wspólnotę, gromadę, a nazwa święta najprawdopodobniej określałaby wspólnotę w poddaniu się obrzędom.

Po przyjęciu chrześcijaństwa na ziemiach słowiańskich Noc Kupały została zastąpiona przez Noc Świętojańską, którą obchodzi się z 23 na 24 czerwca, czyli w wigilię św. Jana. Przypuszczalnie w efekcie chrystianizacji, nastąpiła wtórna personifikacja terminu Kupała, a tym samym powstały odwołania do rzekomego słowiańskiego bóstwa miłości. Elementy kupalnych obrzędów znaleźć można w Świętach Wielkanocnych, Zielonych Świątkach i Nocy Świętojańskiej.

Noc Kupały to wielkie misterium ognia i wody. Rozpoczynał ją rytuał skrzesania ognia i rozpalanie kolejnych, wcześniej przygotowanych stosów. Ognie płonęły na leśnych polanach, wzgórzach i na rozstajach dróg, a te, palone nad brzegami wód, nadawały im według wierzeń właściwości lecznicze i magiczne. Do ogni wrzucano zioła, posiadające tej nocy najsilniejszą moc leczniczą i czarodziejską. Rozsnuwający się po polach dym chronić je miał przed gradem i wszelkimi klęskami.

Żródło: interia.pl


Wokół płonących stosów skupiali się głównie ludzie młodzi, kawalerowie chcący popisać się zręcznością w skokach przez ogień i dziewczyny w wieńcach z ziół na głowach i białych sukniach przepasanych bylicą (dla zachowania zdrowia, ochrony przed złem oraz dla licznego potomstwa i łatwych porodów). Tworząc taneczny krąg wrzucały w ogień pęczki ziół i wzywając Kupałę i Ładę (boginię płodności i wegetacji) pieśniami prosiły o miłość i udane małżeństwo. W Czechach i w Polsce w ogniu pozostawały także choroby i złe moce, które unicestwiały się z dymem. W Rosji przez ogniska skakały pary trzymające figurkę lub symbole Kupały, pilnie bacząc, by jej nie upuścić, co kładłoby kres miłości. Skok udany wróżył rychły ślub i szczęśliwe pożycie. Z wysokości płomieni i skoków odczytywano także jak wielka spłynie pomyślność.

Zabawa odbywała się nie tylko wokół ognia. Woda była równie ważnym elementem obrzędów kupalnych. Oba żywioły miały moc oczyszczającą, skakano więc przez ogień i zanurzano się w wodach, by oczyścić ciało i duszę. Kąpiel w Noc kupały miała także zapewnić urodę, młodość, powodzenie i zdrowie i jeśli nie było w okolicy rzek, strumieni czy jezior, starano się wykorzystać choćby rosę czy deszcz, a jeszcze lepiej burzę o ile się trafiły.Kąpiele były tak ważnym elementem Kupalnej Nocy, że niektórzy etnografowie dowodzili, iż święto przyjęło nazwę od obrzędu kąpieli.

Źródło: Newsweek


Z wodą wiązał się także inny ważny ceremoniał - puszczanie wianków. Wiązanki ziół i kwiatów zanurzano w wodzie, wito i wrzucano wianki, by ich moc przeniknęła do wód. Do plecenia wieńców przygotowywały się szczególnie dziewczęta marzące o miłości. Wieniec z kwiatów i ziół był bowiem symbolem panieństwa. Puszczane parami na płynącą wodę wianki (własny i wybranka), oświetlone płomykami i niesione nurtem wróżyły przyszłość. Zbliżone lub połączone zapewniały trwałość uczuć, rozdzielone wieszczyły rozstanie. Dziewczęcy wianek wyłowiony przez kawalera oznaczał szybkie zamążpójście. W okolicy gdzie nie było rzeki lub strumienia, dziewczęta chcąc sobie powróżyć, stojąc tyłem rzucały je za siebie na strzechy budynków lub pobliskie drzewa. Jeśli rzucony wianek zaczepił się i nie zsunął, wróżyło to zamążpójście w ciągu roku.


To była magiczna noc, pełna czaru, nadziei i radości. Pieśnią i tańcem wyrażano swoje emocje, co sprzyjało zbliżeniom i swobodnemu kojarzeniu się par. Jeśli dopełnimy klimat Nocy Kupały skąpym ubiorem, przylegającym do wilgotnych od potu i wody ciał, biesiadowaniem w którym nie brakło miodów i piwa, jasno nakreśla nam się noc pełna uniesień i dzikich instynktów, miłości, inicjacji i nieskrępowanej swobody. Powszechnie wierzono także, że osoby czynnie uczestniczące obrzędach i uroczystościach Kupalnej Nocy, przez cały rok będą żyły w dostatku i szczęściu. Kto więc nie chciał uczcić w praktyce tego święta... Dodatkowo, ochoczo i w parach poszukiwano tej nocy kwiatu paproci. Ciepły, letni wieczór idealnie nadawał się do poszukiwania szczęścia we dwoje...

niedziela, 15 kwietnia 2012

NORD - Kapela ze Wsi Warszawa

31. marca nakładem Karrot Kommando ukazała się polska edycja nowego albumu "NORD" Kapeli ze Wsi Warszawa.

6. płyta w dorobku Kapeli, wydana jest w jubileuszowym, 15-stym roku działalności artytycznej zespołu. To pierwsze wydawnictwo, do współtworzenia którego KzWW zaprosiła zagranicznych gości: weteranów sceny nordic roots, kultową szwedzką formację Hedningarna , obchodzącą w roku 2012 jubileusz 25-lecia istnienia, oraz szamankę Sandy Scofield, córkę wodza kanadyjskiego plemienia Cree.

"NORD" jest spotkaniem ludzi z pozornie dalekich światów. Próbą wyobrażenia naszej muzyki przez pryzmat dźwięków Północy. Poszukiwaniem wspólnych elementów dla kultury Słowian i runicznych tradycji ludów Skandynawii. "NORD" to zarazem ukłon Kapeli dla herosów i mistyków, potomków walecznych Wikingów i wieszczów ludu Saami, których sztuka była zawsze zespołowi bliska. Muzyka dziwnie znajoma, w swym niezwykłym brzmieniu: szorstkim, a jednak dostojnym. Zimnym, chropawym - a głębokim i mocnym. Z nutą nostalgii i z jakąś przeszywającą dreszczem prawdą. "NORD" jest owocem pracy całego zespołu, efektem wspólnej burzy mózgów i plemiennego powrotu do dzikich, transowych nut.
POLECAM!!!
Źródło: www.kzww.pl

piątek, 6 kwietnia 2012

Folk design

Miodnik projektu Bogdana Kosaka, zainspirowany motywem z książki Józefa Grabowskiego „Wycinanka ludowa” z 1955 roku.



 Opakowania na produkty podhalańskie duetu Nobo design Aleksandry Pięty i Piotra Wiśniewskiego

 Kukuryczka” zaprojektowana przez Rozalię Lenartowicz i Zuzannę Wachowiak



Etno-kloki projektu nobo design

 "EtnoHeat", proj. Krzysztof Czajka


  projekt „W rytmie folk” Oli Szymańskiej

piątek, 16 marca 2012

Histeria czyli historia z życia wzięta



Życie to nieskończone źródło inspiracji powiadają. Oj tak, codziennie znajduję mnóstwo tematów, które nadają się do opisania na blogu. Jak się okazuję najbardziej na czasie tematem jest życie w płynnej nowoczesności, nowe pojęcie utopii czyli wolność bez pośpiechu, kultura komercyjnego świata, Generacja XYZ, zagubiona generacja itp. Mogłabym wymieniać bez końca. Przegrywając jednak walkę z czasem i narzuconą formą odkładam na później każdą "swoją" sprawę. Ale dziś nadszedł czas opisania pojęcia, do którego przymierzam się od kilku miesięcy. Tym pojęciem jest tytułowa histeria.

Po weekendowym wypadzie do kina, do grona ulubionych filmów zaliczam lekko pieprzną komedię "Histeria - romantyczna historia wibratora" w reżyserii Tanyi Wexler. Na fali promocji filmu na tapecie pojawił się także temat samej histerii. To zmotywowało mnie w końcu, bo opisać to zjawisko.



Histeria uważana jest zespół zaburzeń równowagi nerwowej, której przyczyną są najczęściej obciążenie układu nerwowego lub urazy psychiczne. Osoba cierpiąca na histerię reaguje na wiele sytuacji inaczej niż inni, w sposób niekontrolowany, teatralny i wybuchowy. Histeria nie jest jednak jednostką chorobową, ale pojęcie to funkcjonuje w powszechnym użyciu właśnie w kontekście zaburzeń zachowania.

Histeria to pojęcie nieodzownie związane z kobietą i kobiecością, bowiem hystera po grecku to macica. W starożytności zaburzenia zachowań kobiet utożsamiano z ruchami macicy, porównując je do wierzgających się, opętanych, dzikich zwierząt. Już sama nazwa i jej definicja świadczy o dużym obciążeniu, zarówno medycznym, jak i kulturowym. Określenie łączące się z kobiecymi narządami od razu narzuca skojarzenia tylko z i jedną płcią i jej seksualnością. Z tego właśnie względu współczesne znaczenie histerii może być rozpatrywane jako ponowoczesne pojecie z dziedziny feminizmu i gender. Stała się bowiem symbolem buntu ubezwłasnowolnionych żon i córek lub zastępczą forma twórczości artystycznej.

Histerię w zabawny sposób przedstawia polecany wcześniej film Wexler. "Chorowała" na nią połowa kobiet XIX-wiecznego Londynu, a za skuteczną metodę walki z nią uznano masaż leczniczy łechtaczki. Oznacza to nic innego, jak potwierdzenie prostego faktu, że lekiem na zapobieganie histerii, frustracji, wybuchów, skrajnych stanów emocjonalnych, jest zaspokojenie potrzeb kobiety i przyzwolenie na samorealizację. Potwierdzeniem tego faktu był także słynny przypadek wyleczenia histerii Berty Pappenheim, znany jako "Przypadek Anny O." To, z jednej strony przełomowa dla rozwoju psychoanalizy historia, z drugiej zaś symbol feminizmu. Bohaterka tej historii przez wiele lat cierpiała na ostre stany depresyjno-histeryczne. Załamania nerwowe rozpoczęły się dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym momencie, kiedy wbrew swojej woli, zakończyła edukację i zajęła się prowadzeniem domu i przygotowaniami do zamążpójścia. Jej stany emocjonalne, objawy i ataki stały się doskonałym "materiałem badawczym", z których korzystał sam Freud. Kiedy Berta przekroczyła wiek stosowny do zamążpójścia i zmieniła otoczenie, zaczęła aktywnie angażować się w sprawy społeczne i działać na rzecz równouprawnienia kobiet. W pewnym momencie choroba cudownie ustała, a słynna Anna O. przestała istnieć. Berta Pappenheim do późnych lat aktywnie pomagała dzieciom i kobietom, a także społeczności żydowskiej, w której funkcjonowała.

Historia Anny O. to jeden z najbardziej znanych dowodów na to, że histeria nie powinna być rozpatrywana jako choroba, a obrona przed sytuacją, w której kobieta staje się bezsilna. Tak właśnie histerię zaczęły postrzegać ruchy feministyczne, powstałe w latach 60. i 70 XX wieku. Histeria stała się symbolem sprzeciwu kobiet wobec patriarchalnego świata. Feministki wprowadziły ją do obiegu jako pozytywny język kobiecy. Ów język miałby być esencjonalną próbą naśladowania obecności podmiotu histerycznego.

Histeria ewaluuje dalej. W ponowoczesnej rzeczywistości stanowić może rodzaj performance, za pomocą którego można "stylizować swoją płciowość, zewnętrzną formę, symptomy, które czasami w ogóle ze sobą nie współgrają, nie tworzą żadnej harmonijnej, spójnej tożsamości, ale wprowadzają element niepokoju, dysonansu, zaburzenia, takiej teatralizowanej anarchii" - cytuję związaną z teatrem Dorotę Sajewską, która za przykład stawia działania drag queens, drag kings, transgenderowe, queerowe jako rodzaj pozytywnego przejawu podmiotowości histerycznej.

Przy zgłębieniu tematu i jego podłoża psychologiczno-kulturowego mogę ze spokojem stwierdzić, że stany histeryczne u kobiet (miewam je sama, ostatnimi czasy zbyt często nawet) to pochodna zachowań obronnych. Stosujemy szantaże emocjonalne, przesadzone ekspresje, wybuchy emocji jako broń przeciw sytuacjom, w których czujemy się zdominowane i bezsilne, bez pomysłu na konstruktywną i skuteczną walkę o swoje. Histeria, ot co. Na koniec polecam artykuł "Nie daj się zrobić w histeryczkę"

czwartek, 8 marca 2012

Folkowy Dzień Kobiet














Oto piękno słowiańskiej natury!

piątek, 17 lutego 2012